32/52

Oglądany świat - czyli wpływ mediów na nasze podróżowanie

Czy współczesne media wychowują do podejmowania turystyki świadomej i społecznie odpowiedzialnej, której uczestnicy szanują odwiedzane kultury?

1.
Czy zastanawiali się Państwo kiedyś, czy i jak media kreują nasze zachowania turystyczne? Źródło Esej ten powstał na bazie fragmentów mojego artykułu „Programy podróżnicze w kreowaniu stylu życia współczesnych turystów” (M. Kazimierczak (red.), „Jakość życia w kulturowych przestrzeniach podróżowania”, Poznań 2012). Czy ten jeden z najważniejszych współczesnych edukatorów wpływa na nasze postawy w czasie podróży? A jeśli tak, to czy w mediach lansowane są postawy pozytywne, sprzyjające rozwojowi turystyki zrównoważonej, czy też jest wręcz przeciwnie? Czy programy podróżnicze, a raczej ich twórcy oraz główni bohaterowie – tzw. trawelebryci – uczą nas świadomego i odpowiedzialnego podróżowania? Czy dziennikarze turystyczni potrafią pokazywać, jak nawiązywać dialog międzykulturowy lub łamać bariery i stereotypy w czasie podróży? 

2.
O tym, że media wpływają na nasze zachowania wolnoczasowe, wie chyba każdy z nas. Świadomie bądź nieświadomie podejmujemy działania, które są nam dyktowane w telewizji, prasie czy internecie. O tym, jaka jest ich siła rażenia, też chyba nie trzeba nikogo przekonywać – nie bez powodu władze Barcelony zwróciły się do Woody’ego Allena, aby zrobił film w ich mieście (obojętnie o czym), i aby zaprezentował w nim uroki stolicy Katalonii. Reżyserowi udało się to bez dwóch zdań – sukces „Vicky Cristina Barcelona” spowodował renesans zainteresowania tą europejską metropolią ze strony turystów. Cel późniejszych produkcji był ten sam – „O północy w Paryżu” przypomniał nam, co znaczy kultura francuska w najlepszym wydaniu, a „Zakochani w Rzymie” również we mnie wzmógł ponowne zainteresowanie tym miastem. 

Zabieg ten niczym nie różni się od innych technik zwanych „product placement”. Kiedy hitem stał się film „Jedz, módl się i kochaj” tysiące znudzonych życiem Amerykanek wyruszyły śladami Liz, aby szukać szczęścia w ramionach przystojnego Javiera Bardema. Co ciekawe, i na naszym polskim rynku medialnym możemy zaobserwować podobne zjawiska – koronnym przykładem jest serial „Ojciec Mateusz”, dzięki któremu Sandomierz zalała fala turystów. Władzom polskich miast coraz częściej zależy, aby akcja popularnych seriali rozgrywała się właśnie u nich. W „Rodzince.pl” widzimy więc jak Boscy wypoczywają w Zielonej Górze, gdzie za niewielkie pieniądze spędzają wakacje marzeń – uczestniczą w winobraniu i zwiedzają lubuskie zabytki. W „M jak miłość” główni bohaterowie jadą do Nałęczowa, który jawi nam się jako raj dla emerytów i rencistów. Dzięki „Szpilkom na Giewoncie” znów interesujemy się folklorem zakopiańskim.

3.
Jak możemy przeczytać u Wolfganga Welscha, Książka W. Welsch, „Estetyka poza estetyką. O nową postać estetyki”, K. Wilkoszewska (red.), K. Guczalska (przeł.), Kraków 2005, s. 119-125. jednego z czołowych przedstawicieli postmodernizmu, żyjemy dziś w okresie niesłychanej estetyzacji realnego świata. Wszędzie widać upiększanie i styling, których zakres sięga od wizerunku jednostki po wygląd miast. 

Jednostki poddają się stylingowi ciała, psychiki i zachowania. W salonach piękności i w klubach fitnessu uprawiamy perfekcjonizację estetyczną ciała, na kursach medytacji estetyzację psychiki, a na kursach savoire vivre ćwiczymy estetycznie pożądane zachowania. Homo aestheticus stał się nową figurą przewodnią. W przestrzeni miejskiej niemal wszystko przeszło w ostatnich latach zabieg faceliftingu – przynajmniej w bogatych krajach zachodnich. Gdyby zachodnie społeczeństwo przemysłowe mogło robić wszystko, na co ma ochotę, zapewne przekształciłoby środowisko – miejskie, przemysłowe i naturalne – in toto w hiperestetyczna scenerię. 

Wszechobecna estetyzacja dotyka także mediów, zwłaszcza tych o profilu podróżniczo-turystycznym. „What you see is what you get”, ale czego mamy nie widzieć, tego nie dostajemy – a patrząc na to, co otrzymujemy, nigdy nie możemy być pewni, czy chodzi o dar realności, czy jedynie kanału telewizyjnego. W mediach turystycznych dochodzi do nadmiernej estetyzacji miejsc, które są w nich prezentowane, po to, aby przyciągnąć w nie turystów. Odbiorcy widzą zazwyczaj tylko to, co mają zobaczyć. O tym, że rzeczywistość często odbiega od obrazków z telewizji, internetu czy kolorowych katalogów biur podróży, przekonał się zapewne niejednokrotnie każdy z nas. Nadmierna estetyzacja w mediach prowadzi do sytuacji, w której przybywając na miejsce naszego wypoczynku, często czujemy się oszukani i zniechęceni, rozczarowani. Przecież miało być tak pięknie, to miała być nasza ucieczka do raju…

4.
Dobrym i skrajnym przykładem ilustrującym problem nadmiernej estetyzacji mediów turystycznych jest kampania „Boska Toskania”. W kampanii tej zdjęcia największych atrakcji turystycznych tego włoskiego regionu poddano obróbce w Photoshopie, w rezultacie pojawiły się w niej krajobrazy, których tak naprawdę nie ma… Takie tendencje obserwowane współcześnie w mediach, mogą mieć naprawdę poważne skutki. W literaturze przedmiotu opisano już tzw. „syndrom paryski” – odmianę depresji ujawniającą się u turystów (najczęściej japońskich), którzy odwiedzając Paryż odkrywają, że miasto to nie spełnia ich oczekiwań, a ich wymarzony i znany z mediów obraz metropolii (nadmiernie w tych mediach idealizowanej) różni się w znaczący sposób od rzeczywistości. Okazuje się też, że nie każdy kto przyjedzie do miasta zakochanych, musi od razu odnaleźć swoją drugą połówkę… 

Jakby nie patrzeć, dziś syndromu paryskiego można doznać w każdym miejscu na Ziemi, nie tylko w Paryżu. Dlaczego serwuje się nam przeważnie tylko piękne obrazki z różnych zakątków świata? Dlaczego nie pokazuje się nam turystycznych regionów i atrakcji „od kuchni”? Zdaniem Welscha dlatego, że piękno jest na tyle atrakcyjne, że ludzie ulegają sile tej atrakcji, masowo je odwiedzając. Nie zauważają jednak, że na dłuższą metę niszczą przedmiot swej pięknej miłości, tj. słynne zabytki, cenne dzieła sztuki itp. 

Aby zapobiec niszczeniu piękna, co jest efektem masowej turystyki, już dziś istnieją tu i ówdzie wysokiej klasy wideo-materiały atrakcji turystycznych. J. Lang na przykład, dla ochrony zamków nad Loarą przed notorycznymi karawanami autokarów, sfinansował interaktywny wideo-dysk, oferujący kompletny i obszerny program zwiedzania – do użytku we własnym mieszkaniu. Zdaniem Welscha taki zabieg można by zalecić do globalnego zastosowania, na przykład pod auspicjami UNESCO. Każda rodzina otrzymałaby telekomunikacyjny dostęp do całości atrakcji turystycznych na świecie, państwo gwarantowałoby dostawy oraz odpowiednie wyposażenie. 

Skutki mogłyby być jego zdaniem fantastyczne – nieograniczona konsumpcja dóbr kultury dla wszystkich ludzi w każdym czasie przy całkowitej ochronie odnośnych miejscowości przed niedogodnościami masowej turystyki, zatem odwrócenie groźby ostatecznego zniszczenia owych miejsc (turystycznego) kultu, w rezultacie wręcz szansa rekulturalizacji regionów w znacznej mierze już spustoszonych przez turystów, ponadto redukcja niepomyślnych dla środowiska skutków ubocznych ruchu drogowego, w sumie – wysoce efektywny wkład w przetrwanie ludzkości na najwyższym poziomie kulturalnym. 

5.
Oczywiście taki zabieg terapeutyczny – przemieszczenie masowej turystyki do zacisza własnego domostwa – miałby szanse powodzenia tylko pod warunkiem, że różnica między oryginałem a symulacją dla większości ludzi nie stanowi już żadnej różnicy. Ale warunek ten coraz bliższy jest spełnienia. Już dziś dla wielu z nas oryginały – na przykład dzieł sztuki – w porównaniu z symulacjami są tylko rozczarowujące. 

Welsch przedstawił swoją wizję z dużą dozą ironii, jednakże kto wie, czy ten kontrowersyjny pomysł nie wejdzie w życie już w niedalekiej przyszłości, biorąc pod uwagę fakt, że konwencjonalne metody zapobiegające negatywnym skutkom turystyki masowej na dłuższą metę tylko potęgują zniszczenie. Pytanie tylko, kto z byłych turystów zdoła faktycznie znieść bezludną pustkę, do której tak bardzo rzekomo tęskni? Welsch zaleca, że najlepiej byłoby od razu zainstalować możliwość indywidualnej modulacji: na przykład wariantowy wybór tłoku albo pustki, brzasku jutrzenki albo światła południa, spojrzenia normalnego albo perspektywy żabiej… 

6.
Nie wiem, czy akurat ten sposób rozwiąże wszystkie bolączki współczesnej turystyki, jednak pewne jest, że aby nasze dzieci miały dokąd podróżować, to należy zintensyfikować namysł nad jej obecną kondycją. I również każdy z nas z osobna powinien takiego namysłu dokonać. 

Czasem bowiem możemy w podróży szkodzić zupełnie nieświadomie – cóż bowiem złego może widzieć nieświadomy turysta w zabraniu z sobą na pamiątkę kamyczka z Akropolu? lub fragmentu Wielkiego Muru Chińskiego? Nie bez powodu jednak władze w Chinach zakazały wywozu jego fragmentów. Szkoda, że nie czynią tak władze w Egipcie (bo boją się utraty zysków z turystyki, choć utracono już 1/5 dóbr kultury w tym kraju). Cóż złego jest w tym, że przyzwoity człowiek na wakacjach chce wejść na Machu Picchu? (owszem być może wie on, co to przyzwoitość, ale może nie wie już, że od czasu kiedy szczyt okrzyknięto mianem Nowego Cudu Świata i przeżył wzmożony najazd turystów, to zdaniem specjalistów przestał to oblężenie wytrzymywać). Cóż złego w tym, że pragnie on mieć na lodówce souvenir w formie gondoli ale z napisem na odwrocie Made in China? (nie zdaje sobie przecież sprawy, że zabiera w ten sposób pracę lokalnym wytwórcom). Cóż wreszcie złego w tym, że pragniemy zrobić zdjęcie Mona Lisie czy zobaczyć na własne oczy paleolityczne malarstwo jaskiniowe? Skąd przecież mamy wiedzieć, że flesze niszczą obrazy a powietrze przez nas wydychane niszczy malowidła. 

Dziś coraz częściej słyszymy głosy, że niestety największym zagrożeniem dla cudów świata okazały się nie konflikty wojenne czy klęski naturalne, ale miliony par butów turystów. Zaczynamy stawiać sobie wreszcie pytania o to, czy masowa turystyka zniszczy to, co jeszcze niedawno wydawało się wieczne? Jak można rozwiązać obecną sytuację? Niestety nie znam na to pytanie odpowiedzi… Czy najlepszym sposobem byłoby zwiedzanie wirtualne? Ale przecież wtedy zatracony zostałby cały sens podróżowania. Czy należy kontynuować politykę ograniczonego wstępu do obiektów kulturowych lub wprowadzać coraz droższe bilety, tak aby tylko bogatsi lub ważne osobistości mogli sobie na takie wizyty pozwolić? Ale przecież cuda kultury są dziedzictwem całej ludzkości i wszyscy powinni mieć do nich równy dostęp. Jednak jeśli masowy dostęp będzie dla wszystkich, to czy cuda te będą mogły podziwiać nasze dzieci? Czy wreszcie powinniśmy chronić dziedzictwo kulturowe dla ludzi czy też przed ludźmi? Czy mamy budować kolejne „kopie” cennych obiektów i tam dawać upust ciekawości turystów? Być może i „turysta kulturowy” powinien zacząć wyznawać w odniesieniu do kultury naczelną zasadę trampów stosowaną przez nich w odniesieniu do świata przyrody (Leave No Trace - nie zostawiaj nic oprócz odcisków buta, nie zabijaj nic oprócz czasu, nie zabieraj nic oprócz wspomnień). 

Wszyscy powinniśmy się czuć odpowiedzialni za swoje zachowanie. Również na wakacjach, bo one nas od myślenia nie zwalniają, choć bardzo tego byśmy chcieli... a refleksja nad etyką współczesnej turystyki musi zostać zintensyfikowana, bo niedługo najbardziej etycznym zachowaniem turysty będzie pozostanie w domu.

7.
Turystyka jest takim zjawiskiem społecznym, które wywołuje szereg skutków zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Aby była ona zrównoważona, to powinna m.in. zapewniać kontakty wzajemnie wzbogacające odwiedzających, jak i odwiedzanych. Czy współczesne media wychowują do podejmowania turystyki świadomej i społecznie odpowiedzialnej, której uczestnicy szanują odwiedzane kultury? Media turystyczne nie pełnią takiej roli. 

Dzieje się tak dlatego, ponieważ twórcy programów podróżniczych podczas przybliżania odbiorcy danej kultury skupiają się tylko na jej elementach widocznych „gołym okiem”, tj. architektura, sztuka, kuchnia, muzyka, ubiór, język. W rzeczywistości jednak te widoczne elementy kultury są tak naprawdę tylko przejawem/odzwierciedleniem elementów ukrytych, znacznie ważniejszych, tj. np. koncepcja piękna obowiązująca w danej kulturze, stosunek do czasu, tempo pracy, ideały kierujące wychowaniem dzieci, pojęcie czystości, teoria zdrowia i choroby, rola a status według płci, wieku, klasy i pokrewieństwa, język ciała, mimika, wzorce kontrolowania emocji, koncepcja przyszłości i przeszłości, definicja przyjaźni i miłości, preferowanie konkurencji lub współpracy i wiele innych niedostrzegalnych „na pierwszy rzut oka”. 

Aby więc odkryć ogrom ukrytych informacji na temat danej kultury, trzeba dokonać wysiłku, świadomie do tego dążyć, intencjonalnie je odkrywać, szukać, sprawdzać, dopytywać… Dopiero wtedy osoba chcąca poznać daną kulturę, będzie mogła znaleźć odpowiedzi na takie pytania jak: dlaczego to jest dla Nich ważne? Dlaczego postępują tak, a nie inaczej? Dlaczego pragną, cenią, poszukują czegoś innego, niż my? Jaki jest Ich system wartości? – a nie tylko na pytania: co widzę? Jak Oni wyglądają? Co mówią? Co jedzą? itd. 

Jest to zadanie niezwykle trudne, także dla dziennikarza turystycznego, który często przecież odwiedza niektóre zakątki świata w ekspresowym tempie. Trudno jest też przedstawiać te ukryte elementy kultury za pomocą obrazu, dlatego tak ważne jest, co bohaterowie programów mówią o Innych. Nie może to być przypadkowy „bełkot”, tylko wypowiedź czysto merytoryczna, poparta choćby rozmowami z ekspertami w danej dziedzinie czy też wielogodzinną lekturą na temat danego miejsca jeszcze przed rozpoczęciem podróży. 

8.
Dobry dziennikarz turystyczny powinien próbować dostrzegać przede wszystkim ukryte informacje o danej kulturze, odgadywać kody kulturowe, bo bez tego jego odbiorcom trudno będzie zrozumieć zachowania ludzi z innych kręgów kulturowych… Wiele przykładów zachowań, które są dowodem na to, że podróżnicy i dziennikarze turystyczni występujący w mediach, skupiają się w swoich programach na aspektach danej kultury zbyt powierzchownie, podaje M.F. Gawrycki w swojej (fenomenalnej w moim przekonaniu) książce pt.: „Podglądając Innego. Polscy trawelebryci w Ameryce Łacińskiej”. Gawrycki wytyka polskim podróżnikom-celebrytom (Martyna Wojciechowska, Wojciech Cejrowski, Robert Makłowicz czy Elżbieta Dzikowska i Tony Halik) masę błędów przy rozszyfrowywaniu cudzych kodów kulturowych. Te błędne i stereotypowe wyobrażenia o kulturze Innych są z kolei przekazywane dalej widzom. 

Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że rzadko kto podejmuje wysiłek, aby naprawdę poznać i zrozumieć inną kulturę. Twórcy programów podróżniczych zazwyczaj skupiają się tylko na tym, aby atrakcyjnie pokazać różnorodność innych kultur. Sama prezentacja to jednak za mało, aby przygotować widza (potencjalnego turystę) do nawiązywania kontaktu międzykulturowego. Bo jak słusznie zauważa Jerzy Nikitorowicz, samo spotkanie na szlaku nie wystarcza, aby mówić o nawiązywaniu interakcji. Czym bowiem różni się międzykulturowość od wielokulturowości? – „wielokulturowość jest faktem, a międzykulturowość – zadaniem. Wielokulturowość to nic innego, jak spotkanie się kultur, którego w obecnych czasach jesteśmy świadkami, a przede wszystkim uczestnikami. Jednak samo spotkanie nie wystarcza, aby mówić o międzykulturowości. Aby stać się społeczeństwem międzykulturowym, trzeba nad tym pracować”.

Turyści będą potrafili nawiązywać dialog dopiero wtedy, kiedy będą wiedzieli wystarczająco dużo na temat kultury swojego interlokutora. Wychowywać do podejmowania świadomej turystyki powinny między innymi media. Programy podróżnicze powinny faktycznie przygotowywać widza do wyjazdu, a nie tylko zapewniać płytką rozrywkę, którą stara się dostarczać w na tyle atrakcyjny sposób, aby łatwo ją sprzedać widzom. Najczęściej w roli tej telewizyjnej atrakcji występuje oczywiście „inność”. Współczesne turystyczne show, do których mamy dostęp w mediach, niestety nie tylko nie sprzyjają bliższym kontaktom międzyludzkim, ale jeszcze bardziej potęgują niezrozumienie Innych w oczach odbiorców-turystów.
9.
Zetknięcie się z drugą kulturą często prowadzi do wytworzenia się stereotypów i uprzedzeń, będących uproszczonym obrazem grupy ludzi, którym przypisujemy cechy psychologiczne. Stereotypy mogą prowadzić do uprzedzeń, a następnie dyskryminacji, dlatego międzykulturowość stawia zadania – trzeba wypracować w sobie zrozumienie i akceptację dla „inności”, unikać stereotypów, burzyć mury i budować międzykulturowe porozumienia. Te zadania z powodzeniem mogłyby ułatwiać media turystyczne. Na proste z pozoru pytanie o to, jak wygląda świat, jego mapa, większość z nas (a przynajmniej z naszego kręgu kulturowego), wskazałaby na rysunek pokazujący Europę w centrum układu kontynentów (bo takiego „rozmieszczenia” świata uczono nas już od dziecka w szkole). Jednakże jeśli to samo pytanie zadać Australijczykowi, może się okazać, że w jego perspektywie świat może wyglądać „nieco” inaczej:

Czy zatem istnieje jakiś inny nieznany świat? Nie! Świat jest taki sam – to tylko nam się wydaje, że nasze państwo/kontynent leżą w jego samym centrum. Takie postrzeganie świata charakterystyczne jest dla postawy etnocentrycznej. Etnocentryzm oznacza wartościującą postawę określającą afirmatywny stosunek do kultury własnej, która może być rozumiana jako na przykład grupa etniczna, religijna, rasowa, regionalna. Jest to sposób widzenia, w którym grupa własna jest centrum świata, a wszystko dookoła jest oceniane i klasyfikowane w odniesieniu do niej. Własna kultura jest uważana za najlepszą, wzorcową, godną kontynuacji i naśladowania, natomiast obca jest oceniana przez pryzmat rodzimych standardów kulturowych (wartości, wzorów, stylów życia), a zaobserwowane różnice są kategoryzowane jako odstępstwa od normy i oczywiste anomalie. 

Zdaniem Wojciecha Burszty Książka W. Burszta, „Wymiary antropologicznego poznania kultury”, Poznań 1992, s. 15. przekonanie, że społeczeństwo, w którym żyje obserwator, zajmuje centralne, środkowe, a więc uprzywilejowane miejsce w świecie, a wszelkie inne społeczeństwa i kultury leżą jedynie na rubieżach tegoż świata, towarzyszy ludzkiej świadomości niestety od zarania dziejów. Czy zatem twórców programów podróżniczych stać na to, aby pokazywać świat z różnego punktu widzenia, a nie tylko z pozycji na przykład Europejczyka? W większości niestety tak się nie dzieje, a w mediach przekazywane są tylko kolejne stereotypy. Dlaczego? Bo dziennikarze nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jak ważną rolę przyszło im pełnić we współczesnym świecie. Owszem, w dobie globalizacji i zwiększonej mobilności, możliwości podróżowania są niemalże nieograniczone. Nikt jednak nie jest w stanie pojechać wszędzie, dlatego często naszymi przewodnikami po kulturowej mapie świata są właśnie dziennikarze turystyczni i twórcy programów podróżniczych. Często jest jednak tak, że w mediach pracują bądź podróżnicy bez fachowej wiedzy dziennikarskiej, bądź dziennikarze, którzy niewiele wiedzą o turystyce, podróżowaniu lub kulturze danego regionu. 

10.
W książce Gawryckiego znajdziemy wiele przykładów potwierdzających etnocentryzm prowadzących. Czy w porządku jest to, że Cejrowski w swoich programach Indian nazywa „dzikusami”? Jak zauważa autor książki, wizerunki Innych, które oglądamy na ekranie telewizora, są przefiltrowywane przez subiektywne spojrzenie kamery podróżników, a my w dużej mierze identyfikujemy się z tym punktem widzenia. Utwierdzamy się w przekonaniu, że nasze wyobrażenia na temat kultury Innego są słuszne i zobiektywizowane. Podróżnicy prowadzą nas po inności, egzotycznej i odległej, którą z zaciekawieniem śledzimy z programach telewizyjnych, zwłaszcza jeśli jest ona atrakcyjnie podana. A zwykle jest, bo takie są wymagania współczesnego rynku medialnego i współczesnego widza. 

W większości programy realizowane są z subiektywnego punktu widzenia prowadzących. Odbiorcy natomiast przyjmują je jako obiektywny pewnik. Dwa lata temu wybuchł niemały skandal – kiedy Cejrowski w jednym ze swoich programów obraził wyznawców buddyzmu. Powiedział, że „Dalajlama modli się do demonów, turyści klękający przed pomnikami to głupi ludzie, a buddyzm to religia bez boga”. Krytycy podnieśli głos, że Cejrowski pokazuje inną religię pogardliwie, bez szacunku dla jej wyznawców, nie starając się nawet jej zrozumieć. Programy Cejrowskiego są jednymi z najpopularniejszych tego typu w Polsce, a on sam w powszechnej opinii uważany jest za dobrego dziennikarza-podróżnika, który w ciekawy sposób relacjonuje swoje wyprawy w różne rejony świata. Dobrze, że w ciekawy. Szkoda tylko, że czasem w bardzo nieobiektywny. 

W 2012 roku złożono skargi do Rady Etyki Mediów, że buddyzm w odcinkach Cejrowskiego zaprezentowano w sposób negatywny i dyskryminujący. Czy dziennikarz turystyczny ma prawo tak ostro krytykować inne religie/kultury? R. Siuda (podróżnik i buddysta) tak wyraził się na ten temat: „jeżeli ktoś się dopatruje naukowych treści w programach Cejrowskiego, to jest bardzo naiwny. Cejrowski wypuszcza się w różne miejsca na świecie, aby się ponaśmiewać z ludzi. No chyba, że jedzie do Jerozolimy, czy miejsc dla niego świętych – wtedy jest przewodnikiem”. Cejrowski bronił się natomiast słowami, że: „do odcinka o buddyzmie się przygotowywał i nawet spotkał z ekspertem w tej dziedzinie”. Zarzucono mu jednak, że jeden ekspert to za mało, aby rościć sobie prawo do wypowiadania takich słów w telewizji publicznej. 

W innym odcinku Cejrowski stwierdził natomiast, że „spotkany przez niego czarownik jest po prostu na innym etapie rozwoju cywilizacyjnego. Musi zatem dorosnąć do jego poziomu kulturowego”. Polecił też „przywrócenie dyktatury białego człowieka” w Afryce. Takie wypowiedzi niestety można klasyfikować jako czysty etnocentryzm… byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby takich postaw media w turystach nie wykształcały, a w zamian za to propagowały postawy pozytywne. 

11.
Jaki zatem powinien być dobry dziennikarz turystyczny? Moim zdaniem przede wszystkim powinien sobie zdawać sprawę z tego, że każdemu człowiekowi wydaje się, że jego ojczyzna leży w centrum i jest „pępkiem świata”. Powinien dostrzegać, że ludzie prezentują postawy etnocentryczne i że myślą, że kultura ich narodu jest najlepsza a historia najwspanialsza (dla Chińczyków na przykład najstarszą i najwspanialszą cywilizacją jest i zawsze była cywilizacja chińska, a dla wielu Europejczyków – europejska; dla Greków upadek Konstantynopola był wielką porażką, a dla Turków – wielkim zwycięstwem). Ponadto dobry dziennikarz-podróżnik powinien wiedzieć naprawdę dużo o innych kulturach, jeśli chce zostać ich komentatorem (idealnie byłoby natomiast, gdyby narratorami programów podróżniczych byli rdzenni mieszkańcy danego obszaru). 

Dziś niestety najłatwiej jest zrobić karierę na podróżniczym show, niż na rzetelnie przygotowanym programie… Jednak bardzo ważnym jest również to, aby widz sam z namysłem podchodził do treści prezentowanych w mediach turystycznych. Powinien być uważny, aby nie oceniać innej kultury tylko z perspektywy własnej. Powinien pamiętać, że (jak zauważył Gawrycki) czasem nawet płeć narratora może mieć znaczenie – inaczej o życiu muzułmanek lub sytuacji kobiet w Ameryce Południowej opowie nam konserwatywny Cejrowski, a inaczej wyzwolona Europejka – Martyna Wojciechowska. To, że być może dziennikarka stwierdzi, że kobiety tam są nieszczęśliwe (z jej punktu widzenia), może mieć niewiele wspólnego z prawdą – często bowiem to muzułmanki uważają, że to właśnie Europejki są nieszczęśliwe i nie chciałyby prowadzić takiego stylu życia. Powyższe rozważania można podsumować trafnym cytatem Alberta Jawłowskiego: Książka A. Jawłowski, „Święty ład. Rytuał i mit Mundialu”, Warszawa 2007, s. 179 „Coraz głębsza globalizacja kultury nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu nie znamy i nie rozumiemy Obcych. Wciąż postrzegamy i oceniamy kulturę, styl bycia i zwyczaje Innych przez pryzmat własnych doświadczeń, norm i wartości, a globalna wioska, o ile w ogóle istnieje, pełna jest mało znanych obejść, nieznanych ogrodów i dziwnych zakamarków”.

12
Zastanówmy się nad tym co dokładnie możemy zobaczyć w polskiej telewizji. Kategoria pierwsza to programy, które lansują turystykę masową. Jest to na przykład program „Pamiętniki z wakacji”, emitowany przez telewizję Polsat. Nie jest to program typowo podróżniczy, ale a racji emisji w popularnej stacji telewizyjnej ten docusoap – telenowela dokumentalna – trafia do szerokiego grona odbiorców (potencjalnych turystów). Zachęca on do spędzania wczasów typu all inclusive w popularnych kurortach. Przede wszystkim zachęca do spędzania czasu na plaży i w barze. Bazuje na regule 3S, a w tym przypadku nawet 4S – sea, sun, sand &… sex – i takie właśnie zachowania turystyczne kreuje. 

Nie ma w nim miejsca na alternatywne formy spędzania czasu wolnego, jak np. turystyka kulturowa (chyba, że w kategorii turystyki kulinarnej potraktujemy sceny z jedzeniem kebabu w „typowo hiszpańskiej” restauracji). Początkowo myślałam, że jak polski widz ogląda takie fatalne sceny z nadmorskich kurortów, to będzie się potem zachowywał tak samo (bądź już się tak kiedyś zachowywał). Po czasie jednak doszłam do wniosku, że kiedy zobaczy na ekranie siebie, niemalże jak w krzywym zwierciadle, to może „pójdzie po rozum po głowy” i zmieni swoje postawy. 

O tym, do czego mogą prowadzić niektóre z nich, mówią również takie programy jak na przykład: „Imprezowy szał” dotyczący greckiej wyspy Kavos czy „Słońce, woda i podejrzliwi rodzice”. Na szczęście w mediach pojawiają się też czasem programy ambitniejsze. Przykładem „Pojechany łikend” w TVN Turbo. Program ten promuje aktywne spędzanie czasu wolnego, zwłaszcza jesienią i zimą. Jest w nim miejsce i na turystykę aktywną, i na kulturową – bohaterowie tego programu m.in. uczestniczą w wyścigach psów husky, gotują pod okiem mistrzów kuchni, odwiedzają mało popularne, ciekawe polskie muzea, zachęcają do zakupu rękodzieła regionalnego – wszystko po to, aby udowodnić, że Polska wcale nie jest nudna. Również niektóre programy zachęcają do uprawiania turystyki kulturowej – na przykład program „Winnym szlakiem” zachęca do odbywania podróży enologicznych, a „Wyprawy po przyprawy” – podróży związanych z przyprawami. Programy lansujące turystykę kulinarną to w ogóle bardzo szeroki temat – dzięki takim ikonom jak Robert Makłowicz („Makłowicz w podróży”), Pascal („Polska od kuchni”), Jamie Oliver (Jamie’s Great Italian Escape) czy Anthony Bourdain („No Reservations”) mamy możliwość poznawania różnych zakątków świata „od kuchni”. We wszystkich tych programach możemy podziwiać apetyczne kąski, serwowane często w bardzo malowniczej scenerii. 

Jedynym programem, który pokazuje jednak nie tylko piękno, ale i brzydotę odwiedzanych miejsc i kulisy turystycznego świata jest program „Idiota za granicą”. Jego główny bohater – Karl Pilkington – pokazuje nam nie tylko np. piramidy w Egipcie, ale i ich otoczenie – brud, śmieci, blokowiska. Nie omija nędzy, która jest tuż za rogiem czterogwiazdkowego hotelu. Sam nawet przyznaje, że czuje się niekiedy w podróży oszukany, bo w telewizji nikt nie mówi, że cuda świata znajdują się czasem w tak nieciekawej scenerii...

13.
Dziennikarz turystyczny, podróżnik, autor popularnych programów to wzorcowy turysta, którego świadomie bądź nieświadomie będą naśladowały tłumy – turyści, którzy nie są trawelebrytami. Dlatego tak ważne jest, aby starał się on dogłębnie poznawać daną kulturę. Jeżeli tak się stanie, to jest szansa, że dialog (polilog) międzykulturowy będzie nawiązywany, a bariery i stereotypy łamane. Taka osoba powinna zadawać sobie sprawę, że dzięki jego pracy łatwiej będzie przerwać współczesny neokolonializm turystyczny…


Polecane lektury:

Marek Kazimierczak – „Etyka biznesu w turystyce” – Andrzej Wartecki (red.) – „Vademecum menedżera turystyki i rekreacji” – Poznań 2011

Agnieszka Niezgoda – „Rola różnych koncepcji i form rozwoju turystyki w dążeniu do celów rozwoju zrównoważonego” – „Turyzm” 18/2 – 2008

Marek Kazimierczak – „Turystyka sportowa w perspektywie zrównoważonego rozwoju” – Jerzy Kosiewicz (red.) – „Społeczne i kulturowe wartości sportu” – Warszawa 2007

Agnieszka Niezgoda – „Jakość życia mieszkańców – skutek czy przyczyna rozwoju turystyki zrównoważonej” – Marek Kazimierczak (red.) – „Jakość życia w kulturowych przestrzeniach podróżowania” – Poznań 2012

Karolina Buczkowska, Ewa Malchrowicz-Mośko – „Etyczne dylematy turystyki kulturowej” – „Turystyka Kulturowa” 12/2012 – www.turystykakulturowa.org

Marcin Florian Gawrycki – „Podglądając Innego – polscy trawelebryci w Ameryce Łacińskiej” – Warszawa 2011

Ewa Malchrowicz-Mośko – „Programy podróżnicze w kreowaniu stylu życia współczesnych turystów” – Marek Kazimierczak (red.) – „Jakość życia w kulturowych przestrzeniach podróżowania” – Poznań 2012

Marta Kamel, Marek Piasta – „Turystyka filmowa – zmiany na rynku turystycznym w Polsce” – „Szkice Humanistyczne” 33/2013 – www.szkicehumanistyczne.osw.olsztyn.pl

Dyskusja „Turysta kulturowy – wpływ na otocznie” (Gnieźnieńskie Forum Ekspertów Turystyki Kulturowej) – „Turystyka Kulturowa” 1/2014 – www.turystykakulturowa.org 

Edukacja międzykulturowa”, pakiet edukacyjny Pozaformalnej Akademii Jakości Projektu (PAJP) cz. 1, 2, 3; Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji

Wiele interesujących tekstów znajdą Państwo również w czasopiśmie naukowym „Turystyka Kulturowa” (www.turystykakulturowa.org) oraz jego wersji popularyzacyjnej – na portalu www.turystykakulturowa.eu. Warto zaglądać zwłaszcza na Gnieźnieńskie Forum Ekspertów Turystyki Kulturowej

komentarze:




Nikt jeszcze tego nie skomentował, bądź pierwszy!

Kik
Turystolog.