Pokaż mi pamiątkę z wakacji, a powiem ci, kim jesteś
magdalena banaszkiewiczPrzywożenie pamiątek z wakacji jest jednym z najważniejszych elementów podróży. Podobnie jak pakowanie, robienie zdjęć, czy próbowanie nietypowych potraw należy do kanonu zachowań turystycznych. Czym dokładnie jest? Po co nam właściwie pamiątki? Czym one są dla nas i ludzi, którymi chcemy nimi obdarować? I dlaczego pamiątki znakomicie określają nas samych – nasze potrzeby, aspiracje i wartości?
1.
Jedno z najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa każdego z nas to kupowanie pamiątek podczas pierwszych kolonii i obozów, na które wyjeżdżało się bez rodziców. Któż nie pamięta tego dreszczyku emocji przy wydawaniu drobnych pieniędzy otrzymanych jako kieszonkowe na ciupagi, muszelki i plastikowe koraliki? A potem rozdawania naszych niepowtarzalnych prezentów rodzicom i rodzeństwu albo odkładania sprawionych sobie drobiazgów na półce nad łóżkiem. Z czasem wszystkie te skarby trafiały do kosza, zastępowane przez nowe zdobycze. Czy byliśmy już wtedy ofiarami globalnego konsumpcjonizmu, zmuszonymi presją otoczenia do kupowania rzeczy całkiem zbędnych? Niektórzy stwierdzą, że tak. Inni stanowczo zaprzeczą. Z pewnością powtarzaliśmy rytuał znany od wieków: rytuał piękny i potrzebny, gdyż ustanawiający nowe więzi społeczne i wzmacniający już istniejące.
Przywożenie pamiątek z wakacji to jeden z najważniejszych elementów podróży. Podobnie jak pakowanie, robienie zdjęć czy próbowanie nietypowych potraw należy do kanonu zachowań turystycznych. Czym dokładnie jest? Po co nam właściwie pamiątki? Czym one są dla nas i ludzi, którymi chcemy nimi obdarować? I dlaczego pamiątki znakomicie określają nas samych – nasze potrzeby, aspiracje i wartości?
2.
Wydaje się, że nie ma nic prostszego nad zdefiniowanie, czym jest pamiątka turystyczna. Źródłosłów odwołuje do czasownika pamiętać i rzeczownika pamięć. Pamiątka to coś, co przypomina. To rzecz, która jest materialnym nośnikiem pamięci, zmaterializowanym wspomnieniem. Zgodnie z definicją słownikową, pamiątką jest „podarek, upominek przypominający jakąś osobę, miejsce lub zdarzenie, związany z pamięcią o kimś lub o czymś”.
Dwie cechy wyróżniają zatem pamiątkę z szeregu innych przedmiotów. Po pierwsze, jest to funkcja podarku, prezentu – to przedmiot, którym obdarowujemy inną osobę albo siebie. Ale nie każdy podarek jest pamiątką. Aby mógł się nią stać, musi być nośnikiem pamięci. Jak pisze
Pamiątka turystyczna łączy turystę z minionym doświadczeniem, miejscem, ludźmi. Tę funkcję jeszcze lepiej oddaje synonim określenia „pamiątka turystyczna” – wywodzący się z języka francuskiego – suwenir (souvenir), który oznacza ni mniej ni więcej, tylko pamięć, coś dla pamięci, wspomnienie.
Ale pamięć każdego z nas jest inna, tak jak różne są nasze doświadczenia i ludzie, których spotkaliśmy na swojej drodze. Więc i definicja pamiątki staje się problematyczna, gdyż nosi bardzo subiektywny i niepowtarzalny odcień. Dla jednego pamiątką będzie kamyczek, który wpadł do buta i uwierał przez kilka godzin marszu, stając się dodatkowym umartwieniem na trasie pielgrzymki. Inny kupi pamiątkę na lotnisku, wydając ostatnie drobne obcej waluty na breloczek z obrazkiem jakiejś katedry. Właśnie ów rys subiektywności przeżycia sprawia, że pamiątką stać się może wszystko, pod warunkiem, że jest namacalnym dowodem odbycia podróży i łączy nas z przeszłością.
3.
Pamiątki to wspomnienia miejsc oraz wydarzeń i choć wydają się efemeryczne, dzięki nim powracamy do przeszłości, która inaczej wyblakłaby w naszej pamięci. Ich subiektywność jest równie ważna, co autentyczność. Rzadko zastanawiamy się dlaczego przywieźliśmy taką, czy inną pamiątkę. Co nami kieruje?
Niektórzy kolekcjonują określony typ przedmiotów, np. magnesy albo talerze. Dla nich wyznacznikiem stanie się możliwość włączenia pamiątki do swoich zbiorów. Co ciekawe, czasami takie kolekcjonerskie pasje są uwarunkowane kulturowe, np. Rosjanie uwielbiają zbierać magnesy. Bardzo trudno znaleźć rosyjski dom, w którym nie byłoby lodówki obwieszonej najróżniejszej maści magnesami z całego świata.
Można też kupować rzeczy praktyczne, takie, które później przydadzą się na co dzień (np. szalik, podkoszulek). W tym przypadku kryterium będzie zatem funkcja pamiątki. Kiedy używamy potem takiego suweniru, wracamy do wspomnień z wakacji, więc, niejako, świadomość minionego urlopu towarzyszy nam nieprzerwanie (oczywiście, jeśli faktycznie taka praktyczna pamiątka jest używana, a nie rzucona do szafy jako dwudziesty piąty wachlarz, który wydawał się niezbędny)
Inni turyści są zbieraczami naturaliów – nie chcą kupować, lecz znajdować, dlatego dla nich pamiątką będzie muszelka albo kamień, a nie suwenir ze sklepu. Takie naturalia również często tworzą kolekcję, ale najważniejsze, by stworzyła ja matka natura a nie producent.
Są też tacy, dla których pamiątką stanie rzecz drobna, lecz ukradziona. I nie ma co krzyczeć: O tempora o mores! Już starożytni potrafili kraść przedmioty ze świątyń, chcąc mieć silny talizman na całe życie. Hotele w setkach liczą ręczniki zabrane przez turystów, a ci podróżujący, co wynoszą cukry czy serwetki z kawiarni i restauracji mogą być liczeni w tysiącach. Mimo wszystko, zdecydowana większość turystów woli kupić przedmiot niż zdobyć (nie zawsze legalnie) czy znaleźć. Jak widać, jednym z kryteriów różnicowania pamiątek może być sposób ich pozyskania.
Najczęściej, jeśli spytamy turystę, dlaczego wybrał taką a nie inną pamiątkę, powie: Spodobała mi się, wpadła w oko. O gustach się nie dyskutuje, a kwestie estetyczne są niełatwe do uchwycenia i zwerbalizowania, niemniej możemy założyć, że dla większości turystów podstawą dokonanego wyboru było dostrzeżenie w przedmiocie czegoś autentycznego, charakterystycznego dla tego a nie innego miejsca. Autentyczność, oryginalność – oto nadrzędna kategoria, wskazówka, kierująca spojrzenie turysty w stronę określonych rzeczy. Jak jednak stwierdzić, że coś jest autentyczne, a coś inne nie jest?
4.
Idąc tropem rozważań znanego brytyjskiego antropologa Toma Selwyna turystyczne suweniry wpisują się w kategorię gorącej autentyczności, czyli sfery turystycznych oczekiwań i motywacji. Wiążą się nie tylko z autentycznością samego obiektu zwiedzania, czy, jak w tym przypadku, pamiątki, ale także z autentycznością doświadczenia, które jest przecież subiektywnie oceniane (inaczej mówiąc, to turysta decyduje o tym, co jest w jego przekonaniu autentyczne). W przypadku autentyczności zimnej, mamy do czynienia ze zbiorem w miarę pewnych informacji o obiekcie (chodzi o obiektywne cechy, potwierdzone, uwierzytelnione przez ekspertów, specjalistów). O ile w pierwszym przypadku wielką rolę odgrywa subiektywność i emocje, w drugim o autentyczności decyduje obiektywizm i rozum.
Aby lepiej zrozumieć selwynowskie rozróżnienie, możemy pod pojęcie autentyczności podmienić hasło „oryginalność”. Gorąca autentyczność byłaby to oryginalność jako chęć bycia innym, wyróżnienia się, bycie niepowtarzalnym. Autentyczność zimna to z kolei oryginalność jako zgodność z oryginałem, odzwierciedlenie pierwowzoru. Pamiątki mogą oczywiście wpisywać się zarówno w jedną, jak i drugą kategorię.
Weźmy na przykład wyroby rzemieślnicze. Kupując przedmiot, zastanawiamy się, czy wygląda on wyjątkowo, czy nie jest taki sam jak masowa produkcja możliwa do kupienia w każdym sklepie - chcemy zatem niepowtarzalnej, oryginalnej matrioszki, posiadającej znamiona unikatowości, nie zaś takiej, która będzie identyczna jak tysiące innych.
Najprostszym kryterium stanie się cena – jeśli coś jest drogie, zwykle to wyrób rękodzielniczy, a nie produkcja masowe. Jeśli jednak nie jesteśmy wybitnymi znawcami i nie kierujemy się ceną, co jeszcze wskaże na „zimną” autentyczność pamiątki? Niewątpliwie, wszelkiego typu certyfikaty (metka , broszura przyczepione do przedmiotu) albo ustne potwierdzenie przez wykonawcę (o ile to od niego bezpośrednio kupujemy przedmiot). Coraz częściej w wielu miejscach można obserwować proces wykonywania pamiątki, a nawet w nim współuczestniczyć – wówczas rzecz jest nie tylko autentyczna „na zimno”, ale staje się także autentycznie „gorąca”, gdyż doświadczenie jej powstawania było naszym doświadczenie, a więc czymś niepowtarzalnym i subiektywnym.
5.
Pamiątki turystyczne wiążą się z doświadczeniem turystycznym, ale jednocześnie są uogólnionym obrazem kultury: będąc we Francji szukamy więc „czegoś francuskiego”, a w Indiach „autentycznie hinduskiego”. W ten sposób, w jednym przedmiocie, nawet maleńkim, materializuje się całe nasze wyobrażenie o kulturze.
A ponieważ wyobrażenie zwykle są bardzo indywidualne i subiektywne, więc rodzi się naturalnie konkluzja, która wciąż przeplata się w naszych rozważań: dla jednego autentycznym obrazem Francji będzie torba z napisem „Paris” a dla kogoś szampan z Szampanii. Czy można porównać jakkolwiek autentyczność obydwóch obiektów? Jej definicja wynikać będzie z subiektywnych potrzeb i motywacji. Tym samym, aż chce się odwrócić tezę tego tekstu. Zamiast: pokaż mi pamiątkę, a powiem ci kim jesteś, powiedzmy – jakim jesteś turystą, takie kupujesz pamiątki.
6.
Każda pamiątka turystyczna jest rzeczą, pewnym materialnym obiektem. A jednocześnie należałoby o niej mówić jako o przedmiocie. Rozróżnienie to wydawać by się mogło na pozór trywialne i zbędne, jednak wskazuje na jeszcze jeden, niezwykle interesujący aspekt w fenomenologii pamiątki turystycznej.
Przedmiot (w odróżnienia od słowa „rzecz”) zakłada jakiś podmiot, który dany obiekt wytwarza, a następnie używa – kogoś, kto podejmuje wobec niego jakąś czynność. Innymi słowy, przedmioty to obiekty posiadające społeczne sensy, które tworzą się w długim procesie powstawania idei, wytwarzania i kupowania. Pamiątka nie jest wyłącznie rzeczą, którą pakujemy do walizki. Ktoś ją wymyślił, ktoś wytworzył, ktoś sprzedawał. Dla każdego w tym długim łańcuchu zależności znaczyła ona coś innego. I właśnie owe sensy, owo znaczenia sprawiło, że stała się przedmiotem.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Pamiątki turystyczne są zazwyczaj towarem, a więc przedmiotem mającym wartość użytkową, który posiada również wartość wymienną.
7.
Pamiątki turystyczne również mogą ulec ujednostkowieniu, będącemu wyrazem tęsknoty człowieka za czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym. W naturalny sposób pamiątka ujednostkowiania się (nabiera cech unikatowości, niepowtarzalności) w momencie spotkania z jej nowym właścicielem.
Z szeregu dzwoneczków leżących na straganie, turysta wybiera jeden. Pomińmy jego motywację, kryterium, którym się kierował. Dzwoneczek zostaje wybrany i kupiony. I od tej pory nabiera nowej wartości. To już nie jest tylko dzwoneczek za 5 euro. Możliwe, że zostanie pieczołowicie owinięty swetrem (żeby się nie rozbił) i zapakowany do walizki, pokona kilka tysięcy kilometrów podczas podróży samolotowej, aby trafić w ręce wnuczki turysty. Ozdobi łóżeczko dziewczynki, ona dorośnie, wyprowadzając się z domu zabierze ze sobą dzwoneczek i zawiesi nad drzwiami swojego mieszkania. Może zapomni, skąd wziął się ten przedmiot, a może będzie opowiadać swoim dzieciom, że to dziadek przywiózł jej go ćwierć wieku wcześniej z dalekiej podróży. Jeśli wówczas przyjdziemy i zaoferujemy za dzwoneczek ówczesną jego cenę rynkową, czyli 5 euro, możemy mieć pewność, że zostaniemy wyrzuceni za drzwi, a w najlepszym przypadku, owa kobieta popuka się w głowę słysząc naszą propozycję.
Ten banalny przykład pokazuje znakomicie, że wartość wymienna przedmiotu nie jest tym samym co wartość sentymentalna. Gdy rozpatrujemy fenomen pamiątek, powinniśmy mówić przede wszystkim o tej drugiej. Z drugiej strony, bezcenne przedmioty nierzadko stają się chodliwym towarem posiadającym swą rynkową cenę, tylko wtedy gdy pojawi się na nie popyt.
8.
Antropolodzy znakomicie znają to zjawisko, obserwując, gdy tradycyjne plemiona, stykając się z turystami, z naiwną często gorliwością sprzedają w charakterze pamiątek dawane obiekty sakralne, np. maski rytualne, amulety. Niegdyś bezcenne, gdyż wyłączone z kręgu wymiany poprzez naznaczenie sacrum, zyskują materialny ekwiwalent, kiedy znajdzie się na nie kupiec.
Zazwyczaj, w miarę upływu czasu i wraz z pojawianiem coraz większej liczby przybyszów, tubylcy uczą się wykonywać imitacje, które dla turysty i tak wydają się przepełnione „duchem miejsca” czy „magią”. I tu wracamy do zagadnienia autentyczności. Czy takie przedmioty jak, dajmy na to, amulet, sprzedawany jako drogocenny plemienny talizman, a wykonany przez rzemieślnika kilka dni wcześniej są autentyczne czy też nie? Niewątpliwie, pamiątki wpisane w koło utowarowienia i ujednostkowienia, ulegają tym przeciwstawnym procesom w zależności od aktualnego wartościowania. Wraz ze zmieniającymi się kontekstami otrzymują nowe klasyfikacje i tożsamości, a ich „biografie” wzbogacają się o kolejne epizody.
9.
Nasze dziecięce wspomnienia kolonijne były jedynie interludium do doświadczeń, które dzisiaj są nieodłączną częścią życia każdego z nas. Podróżujemy, zwiedzamy, odpoczywamy. Będąc członkami cywilizacji krajów wysokorozwiniętych, jesteśmy, często mało świadomymi, ale gorliwymi turystami. Na doświadczenie turystyczne spojrzeć możemy po prostu jak na czynność, równą pracy czy robieniu zakupów. Przychodzi okres wakacji, więc wyjeżdżamy, a potem przez długie zimowe miesiące planujemy kolejne eskapady, odkładając na nie ciężko zarobione pieniądze. To scenariusz życia turystycznego właściwie każdego przeciętnego Kowalskiego. Podróżowanie tak mocno wpisało się w naszą codzienność, że Zygmunt Bauman nazwał człowieka XXI wieku turystą, kolekcjonerem wrażeń, wciąż poszukującym zaspokojenia w nowych wojażach.
Choć wydaje się, że to współczesna turystyka odkryła przemysł pamiątkarski, tak naprawdę zbieranie i kupowanie suwenirów należy do najstarszych czynności podróżników. Wystarczy odwołać się do legendarnej „Odysei”, w której Homer każe głównemu bohaterowi zabierać na pokład statku różne cudowne przedmioty jak choćby wór z wiatrami z wyspy Eola.
10.
Wraz z globalnym rozwojem rynku turystycznego, w ostatnich dekadach obserwuje się jednak gwałtowne zmiany w tzw. przemyśle pamiątek. Ponieważ kolekcjonujemy wrażenia, nie ma nic ważniejszego nad ich materialny wyraz, którym są fotografie czy pamiątki. Rynek turystyczny stara się odpowiedzieć na te potrzeby, więc oferta dla turystów staje się coraz bogatsza i urozmaicona. I podobnie jak gubimy się w hipermarkecie, szukając najlepszego proszku do prania w całej alejce proszków, mając dość ich podobnych formuł i cudownych możliwości piorących, tak przywożenie pamiątek z wakacji coraz częściej przestaje być dla nas magicznym przeżyciem jakie pamiętamy z dzieciństwa. Zamiast radości, pojawia się obowiązek, a nadmiar opcji wyboru przytłacza.
Może warto więc trochę poeksperymentować, by przypomnieć sobie świeżość dziecięcej radości? Zamiast iść do pierwszego lepszego straganu, zróbmy zdjęcie, a potem wyślijmy je w formie pocztówki. Albo spróbujmy opisać jakiś moment podróży a potem sprezentujmy ten opis komuś bliskiemu? Możliwości jest tak wiele! W końcu, jeśli uznamy prawomocność postawionej na początku tezy, że pamiątki, niczym lustro, odbijają nasze „ja”, prawdopodobnie dojdziemy do wniosku, że warto poświęcić trochę czasu i przyjrzeć się przywożonym przez nas pamiątkom. Może dzięki temu, lepiej zrozumiemy, kim jesteśmy czy nawet zapragniemy coś w sobie zmienić?
Polecane Lektury:
Kopytoff I, Kulturowa biografia rzeczy, [w:] Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, red. M. Kempny, E. Nowicka, Warszawa 2003
Selwyn T, The Tourist Image. Myths and Myth Making in Tourism, Willey&Sons, Chichester 1996
Wieczorkiewicz A, Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży. Kraków 2008
komentarze: